niedziela, sierpnia 13, 2006


Siedział na swoim uszatym fotelu już trzeci miesiąc. Miał odleżyny na swoim pulchnym tyłku, śmierdziały jak psujące się mięso, sam czasem zastanawiał się czy muchy złożyły już tam swoje jajka i czy ich larwy gryzą już jego dupę. Faktycznie było tak, że żarło go już wszelkie robactwo. Ale Farrow się nie poddawał. Postanowił umrzeć w swoim fotelu, a że był człowiekiem nadzwyczaj konsekwentnym nic nie było wstanie od tego zamiaru go odwieźć.

Siedział, nie ruszał się nie jadł i chudł. Stawał się coraz mizerniejszy.

Paradoks – chciał umrzeć – zdrowiał i stawał się coraz lżejszy i silniejszy. Była wigilia 24 grudnia 2007 – Farrow siedział na swoim fotelu już 3 lata, jego tyłek był jedną wielką krwawą raną, ale nasz ukochany Farrow nie był już bezwładną masą tłuszczu. Siedział ciągle w swoim uszacie, ale nie ważył już
160 kg. Był dość wysokim mężczyzną ważącym jakieś 80 kg.

Brak komentarzy: