Siedział na swoim uszatym fotelu już trzeci miesiąc. Miał odleżyny na swoim pulchnym tyłku, śmierdziały jak psujące się mięso, sam czasem zastanawiał się czy muchy złożyły już tam swoje jajka i czy ich larwy gryzą już jego dupę. Faktycznie było tak, że żarło go już wszelkie robactwo. Ale Farrow się nie poddawał. Postanowił umrzeć w swoim fotelu, a że był człowiekiem nadzwyczaj konsekwentnym nic nie było wstanie od tego zamiaru go odwieźć.
Siedział, nie ruszał się nie jadł i chudł. Stawał się coraz mizerniejszy.
Paradoks – chciał umrzeć – zdrowiał i stawał się coraz lżejszy i silniejszy. Była wigilia 24 grudnia 2007 – Farrow siedział na swoim fotelu już 3 lata, jego tyłek był jedną wielką krwawą raną, ale nasz ukochany Farrow nie był już bezwładną masą tłuszczu. Siedział ciągle w swoim uszacie, ale nie ważył już
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz