Teraz potrzebna będzie roślina i jej doskonałe symbiotyczne uzupełnienie owad. Który z nich może dorównać pięknością orchidei - piękny lekki motyl, czy secesyjna i okrutna ważka.
Stał w samym środku szklarni przy swoim metalowym stoliku do robienia doświadczeń.To jego prywatne prosektorium, przy nim rozbiera orchidee, rozdziela na pojedyncze włókna, analizuje ich budowę, zmienia strukturę i przygotowuje nowe wspaniałe gatunki, dla bogatych kolekcjonerów. Jednak pomysł, na który wpadł rano to całkiem coś innego. Co będzie mi potrzebne… - pomyślał – woda…
Droga się dłużyła, wydawało się, że nie ma końca. On wciąż myślał o swoim pomyśle i uśmiechał się sam do siebie. Wiedział, że to pochłonie go do końca, był pewny sukcesu, spełnienia...
Bertrand właśnie wstał. Było jeszcze dość wcześnie. Zrobił sobie kawę i spojrzał za okno. Słońce świeciło ostrym blaskiem. Gorąco – pomyślał. Wziął kawę i wyszedł przed dom. Blask słońca był oślepiający, ale powietrze było rześkie, poranne. Rozejrzał się, to będzie dobry dzień na realizacje moich planów, wziął kawę i powoli ruszył w kierunku szklarni…
...tak się oswajam z cieżkim powietrzem, z myślami o przemyśleniach z codziennością. Leniwie zaczynam pisać, topi się mój umysł, płynie po plecach... Zapominam, jest lato, gorąco, wilgotno i śluzowato...